Marrakesz. Przewodnik po Czerwonym Mieście pełnym kontrastów
Marrakesz to miasto, które pobudza wszystkie zmysły naraz. Zapach przypraw miesza się z aromatem mięty, gorący pustynny wiatr chłodzi cień w zabytkowych pałacach, a gwar suku przeplata się z modlitwą dobiegającą z minaretów. Po wizycie w tym mieście mam jedno, bardzo konkretne przekonanie: dwa dni w zupełności wystarczą, by poczuć jego magię i zobaczyć kluczowe atrakcje. Oto mój subiektywny przewodnik po Marrakeszu, który (mam nadzieję!) pomoże Ci zaplanować idealny pobyt.

Garść historii, czyli dlaczego Marrakesz jest wyjątkowy
Marrakesz, założony w XI wieku, był przez stulecia stolicą potężnych berberyjskich dynastii. To właśnie wtedy, za panowania Almorawidów i późniejszych Saadytów, miasto rozkwitło, stając się centrum handlu, kultury i nauki. Jego serce, Medyna, wpisane na listę UNESCO, to labirynt wąskich uliczek, gdzie czas się zatrzymał. Otaczające ją mury z charakterystyczną, czerwoną gliny nadają miastu przydomek „Czerwonego Miasta”. To połączenie bogatej historii z pulsującym, współczesnym życiem tworzy niepowtarzalny klimat Marrakeszu.

Gdzie spać? Riad w Medinie vs. apartament w Gueliz
Marrakesz oferuje dwa główne style zakwaterowania, a ja miałem okazję przetestować oba.
- Riad w Medinie: To must-have doświadczenie. Za 35 euro przenosimy się do tradycyjnego marokańskiego domu z wewnętrznym dziedzińcem. Nasz riad był klimatyczny, choć pokój z łazienką nie należał do przestronnych. Ale tu nie chodzi o metraż! Chodzi o atmosferę, o ciszę za grubymi murami i śniadanie na dachu, skąd widać wieże meczetów. To baza do eksploracji prawdziwego, tętniącego życiem Marrakeszu.
- Apartament w Gueliz: Nowoczesna dzielnica, pełna restauracji i sklepów. Za 50 euro mieliśmy fajną kawalerkę. To dobra opcja, jeśli potrzebujemy więcej przestrzeni lub wolimy nowocześniejsze otoczenie. Spacer do Mediny zajmuje około 30 minut.
Mój tip: Na pierwszą noc koniecznie wybierz riad w Medinie dla pełni wrażeń!

Dzień 1: W sercu historii – medresa, pałac i grobowce
Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od miejsc, które zapierają dech w piersiach.
- Medresa Alego ibn Jusufa (50 MAD)
To najstarsza i jedna z najpiękniejszych medres (szkół koranicznych) w Maghrebie. Wejście na jej dziedzińce to podróż w czasie. Przepiękne, precyzyjne zdobienia zgodne z zasadami islamu (bez przedstawień ludzi i zwierząt) pokrywają każdy centymetr ścian. Największy dziedziniec z basenem wody to absolutna perełka architektoniczna. Od XVI do XX wieku mieszkali tu talibowie (słuchacze szkoły religijnej). Mieszkali i modlili się w maleńkich, ascetycznych celach. To miejsce absolutnie obowiązkowe. - Pałac El-Badi (lub Pałac Bahia – 100 MAD)
XIX-wieczny pałac, który zachwyca nie tyle architekturą, co detalami. Pięknie zdobione komnaty, drewniane stropy i kafelki z zellij tworzą feerię barw. Pałac otoczony jest zielenią, która daje przyjemny cień w upalne dni. Nawet jeśli część obiektu jest w remoncie (a często jest), reszta w pełni rekompensuje koszt biletu. - Grobowce Saadytów (100 MAD)
Przepiękne, zdobione marmurem i złotem mauzoleum z XVI wieku, gdzie spoczywają członkowie dynastii Saadytów. Niestety, organizacja zwiedzania jest tu koszmarem. Grobowce można oglądać tylko z progu wejściowego, gdzie mieści się maksymalnie 2-3 osoby. Byliśmy po 15:00 czekaliśmy ponad godzinę i każdy z nas miał może 30 sekund na podziwianie! Radzę przyjść tu zaraz po otwarciu, rano. Wtedy ten wydatek 100 dirhamów będzie bardziej uzasadniony. - Meczet Koutoubia
Symbol miasta, górujący nad nim 77-metrowy minaret. Meczet jest niedostępny dla niemuzułmanów, ale warto podejść, by zobaczyć go z zewnątrz. Otaczający go park to idealne miejsce na chwilę wytchnienia po męczącym dniu. Usiądź na ławce w cieniu i odpocznij od gwaru.

Dzień 2: Zapachy, kolory i lokalne życie
Drugi dzień to poznawanie mniej oczywistych, ale równie fascynujących stron miasta.
- Garbarnia w Medinie (wstęp „co łaska”)
To doświadczenie dla ludzi o mocnych nerwach i żołądku. Zapach jest… intensywny. Na wejściu dostaniecie liście mięty, by go nieco złagodzić. Samodzielne wejście jest niemożliwe, trzeba skorzystać z „przewodnika”. Jego opowieść (po łamanym angielsku) o procesie garbowania skór jest jednak fascynująca! Najciekawszy, choć nieco szokujący etap, to moczenie skór w… odchodach gołębi, by pozbyć się zapachu i resztek włosia. Praca ręczna w tych warunkach jest niezwykle ciężka. Na koniec czeka oczywiście sklep, gdzie ceny są astronomicznie wysokie. Można podziękować i wyjść. Mimo wszystko, polecam – to unikatowa lekcja tradycyjnego rzemiosła. Warto podkreślić, że garbarnia w Marrakesz jest godną polecenia alternatywą dla rozreklamowaną garbarnią w Fez. - Ogrody – planowanie to podstawa!
- Jardin Majorelle: Słynny ogród, którego współwłaścicielem był Yves Saint-Laurent. Niestety, jego popularność jest tak ogromna, że nie udało nam się wejść. Zabrakło dla nas biletów, które kosztują po 170 MAD. Kluczowa rada: kupujcie bilety ONLINE z co najmniej 2-dniowym wyprzedzeniem! Inaczej możecie powtórzyć nasz los.
- Ogrody Menara (taksówka za ok. 70 MAD): Gdy nie udało nam się do Majorelle, pojechaliśmy do Ogrodów Menara. To zupełnie inny, ale bardzo przyjemny klimat. Olbrzymi gaj oliwny, w którym miejscowi urządzają rodzinne pikniki. Spokój, cisza, możliwość kupienia świeżego soku z pomarańczy lub granatu. Idealne miejsce na relaks.
- Suk – finałowy szal zakupów
Nie ma wyjazdu do Marrakeszu bez wizyty na suku. To labirynt straganów z przyprawami, skórzanymi wyrobami, lampami, dywanami i milionem innych rzeczy. Targuj się, bo ceny są z góry zawyżone. To tutaj moja towarzyszka podróży dała upust instynktowi łowcy, a ja… po prostu opadłem z sił. To był nasz ostatni, intensywny akcent w tym mieście.

Podsumowanie: Marrakesz w 48 godzin
Marrakesz to miasto kontrastów – między spokojem riadów a chaosem suku, między zabytkowym pięknem a surową codziennością garbarni. Po tej wizycie jestem pewien: dwa dni w zupełności wystarczą, by zobaczyć najważniejsze atrakcje i poczuć niepowtarzalny klimat Czerwonego Miasta. Zaplanujcie je mądrze, a na pewno nie wyjedziecie rozczarowani.
Dodaj komentarz