Wyruszamy z Addis Abeby wynajętym autem wczesnym popołudniem z nierealnym zamierzeniem dojechania do Lalibela późną nocą. Mniej więcej po przejechaniu 2/3 trasy zapada zmierzch i nocujemy w niewielkim miasteczku. Za pokój 2-osobowy płacimy 400 birr. Warunki znośne, ale doskwiera brak ciepłej wody. A wieczory na wysokości ok. 1700 m n.p.m są bardzo rześkie. Następnego dnia pokonujemy pozostałą część drogi.
Trasa z Addis do Lalibeli jest bardzo egzotyczna dla turysty z bardziej zaawansowanego pod względem technologicznym i infrastrukturalnym świata. Mijane po drodze wioski sprawiają wrażenie osad sprzed 150 lat. W większości z nich nie ma bieżącej wody. Panie i dzieci z 10-25 litrowymi zbiornikami chodzą po kilka kilometrów do studni z ręcznymi pompami. W wielu wioskach nie ma elektryczności. Mieszkańcy oświetlają domy w bardzo ekologiczny sposób. Używają suchego krowiego gówna, które pali się podobnie jak świeczka. W porze deszczowej noce na wysokości ok 2000 m n.p.m są bardzo chłodne. Temperatura spada do 2-5 stopni powyżej zera. Wieczorami mieszkańcy rozpalają w domach ognisko, które daje ciepło i służy do przygotowania kolacji. Po posiłku, krowy, kozy i inne zwierzęta domowe są zapędzane do domu i w kupie z ludźmi spędzają noc. Na ogół jednak zwierzęta zwierzęta śpią na dworze. W domach spędzają noc gdy jest bardzo zimno.
W mijanych miasteczkach i wioskach życie toczy się na ulicach. Mieszkańcy prowadzą ożywione rozmowy przy wykonywaniu codziennych zajęć. Tradycyjnie, kolorowo ubrane są kobiety i starsze osoby.
W Lalibeli zatrzymujemy się w hotelu Honey Land. Za pokój 3-osobowy z łazienką i śniadaniem płacimy 1000 birr. Standard jest bardzo wysoki. Po zakwaterowaniu idziemy na lunch i pozostałą część dnia spędzamy w kompleksie świątynnym. Wstęp 50 USD. Bilet jest ważny kilka dni. Bardzo szybko orientujemy się, że kompleks składający się z 11 świątyń wykutych w skale, z których część jest połączona tunelami trudno jest zwiedzić w 3 godziny. Również podejmujemy decyzje o wynajęciu przewodnika na kolejny dzień. Późnym popołudniem zwiedzamy miasteczko. Bez przerwy towarzyszą nam dzieci. W sumie są sympatyczne, ale bez przerwy żebrają o długopisy, słodycze, kasę. Daję jednemu dziecku długopis. Zamiast dziękuję słyszę: Daj mi 100 birr.
W Lalibeli bardzo kolorowo i elegancko ubrane są kobiety. Jednak robiąc zdjęcie co atrakcyjniejszej pani należy uważać. Zapytajmy gestem o zgodę, a gdy już zrobiliśmy zdjęcie podziękujmy skinieniem głowy. Czasem będziemy musieli zapłacić 5 birr. Chodząc po mieście trafiamy lekcje muzyki na świeżym powietrzu. Dzieci pod okiem nauczyciela doskonalą umiejętności wokalne i grania na tradycyjnych instrumentach muzycznych. Zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu:
Do hotelu wracamy po zapadnięciu zmierzchu.
O poranku następnego dnia ruszamy do kompleksu. Za 600 birr wynajmujemy licencjonowanego przewodnika praktycznie na cały dzień. Na temat przepięknych świątyń wykutych w skale przez aniołów i ludzi można poczytać w przewodniku, czy też w internecie, polecam http://cudaswiata.pl/afryka/lalibela.html . Na miejscu jednak, bez wynajęcia przewodnika trudno będzie się zorientować, którą z 11 świątyń aktualnie zwiedzacie. W kościele etiopskim bardzo ważna jest symbolika. Zwiedzając samodzielnie przepiękne kościoły Lalibela praktycznie nie mamy szans zwrócić uwagę na symbole. Przewodnik pokaże i wytłumaczy znaczenie rozwiązań zastosowanych przy budowie kościołów, malowideł czy nawet rzeczy umieszczonych przez kapłanów, wiernych.
Na zwiedzenie 11 kościołów kompleksu potrzeba 1 pełnego dnia. Jeżeli będziecie chcieli zwiedzić świątynie położone w pobliżu Lalibela zaplanujcie kolejny dzień.
Lalibela musi się znaleźć na waszej liście a must. To kosztowna impreza. Koszt na osobę 50 USD + ok. 10 USD przewodnik w przypadku grupy 3-osobowej, ale kościoły wykute w skale są wspaniałe.
Dodaj komentarz