ZANZIBAR – RAJSKA WYSPA KORZENNA

Po zdobyciu Kilimandżaro przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Następnego dnia, z bagażami w ręku, ruszyliśmy na lotnisko w nadziei na wcześniejszy lot na Zanzibar. Ku naszemu zaskoczeniu, bez żadnych dodatkowych opłat udało się zmienić bilet! Już po godzinie lotu wylądowaliśmy na tej legendarnej wyspie, która przez wieki była centrum handlu korzennego i niestety także handlu niewolnikami.

Ciekawostka historyczna: Nazwa „Zanzibar” pochodzi od arabskiego „Zanjibar”, co oznacza „Wybrzeże Czarnych”. W XIX wieku wyspa była jednym z głównych ośrodków handlu goździkami, które do dziś są jej symbolem.

Zanzibar
Zanzibar

Pierwsze wrażenia: Paje

Z lotniska taksówką za 35 USD dotarliśmy do Kitete w Paje – jednej z najpopularniejszych turystycznych miejscowości na wschodnim wybrzeżu. Po krótkich negocjacjach znaleźliśmy przytulny pokój za 20 USD/noc, zaledwie 2 minuty od plaży. Pierwsze wrażenie? Prawdziwy raj na ziemi – białe piaski, palmy kokosowe i krystalicznie czysta woda Oceanu Indyjskiego.

Wieczorem poszliśmy na kolację. Oczywiście wybór padł na świeże ryby i owoce morza, za które zapłaciliśmy około 7000-8000 TSH (3-4 USD). Choć ceny w restauracjach nie są najniższe, jakość i smak jedzenia rekompensują każdy wydatek.


Pływanie z delfinami – warto?

Za 30 USD postanowiłem spróbować popularnej atrakcji – pływania z delfinami. Niestety, doświadczenie okazało się nieco rozczarowujące. Przez 1,5 godziny bujaliśmy się na wysokich falach małą motorówką w poszukiwaniu tych inteligentnych ssaków. Kiedy w końcu je znaleźliśmy, widoki były ulotne – głównie ogony wynurzające się na moment z wody. Tylko dwa razy udało mi się zobaczyć delfiny z bliska.

Fakt ekologiczny: Delfiny butlonose, które można spotkać u wybrzeży Zanzibaru, są pod ochroną. Niestety, nadmierna turystyka może zakłócać ich naturalne zachowania, dlatego warto wybierać odpowiedzialnych organizatorów takich wycieczek.

Zanzibar
Zanzibar

Rajski relaks

Kolejne dni upływały nam na błogim lenistwie – kąpielach w ciepłym oceanie, spacerach po nieskończonych plażach i podziwianiu zapierających dech w piersiach zachodów słońca. Każdy posiłek to była uczta – od grillowanych ryb po egzotyczne owoce i lokalne przysmaki jak urojo (zupa kokosowa) czy pilau (przyprawiony ryż z mięsem).

Kulinarna ciekawostka: Zanzibar jest nazywany „Wyspą Przypraw”. Oprócz słynnych goździków uprawia się tu cynamon, gałkę muszkatołową, pieprz i wanilię. Warto wybrać się na wycieczkę po plantacjach przypraw!

Stone Town – żywe muzeum historii

Przed odlotem do Kenii odwiedziliśmy Stone Town – historyczne serce Zanzibaru, wpisane na listę UNESCO. To miejsce o trudnej przeszłości – do końca XVIII wieku był to jeden z głównych ośrodków handlu niewolnikami w Afryce Wschodniej. Na miejscu dawnego targu niewolników stoi dziś anglikańska katedra, upamiętniająca tę mroczną historię.

Spacer wąskimi, krętymi uliczkami Stone Town to podróż w czasie. Charakterystyczne są bogato rzeźbione drzwi – ponad 500 takich unikatowych dzieł sztuki można podziwiać w mieście. Większość z nich pochodzi z XIX wieku i łączy wpływy arabskie, indyjskie i europejskie.

Historyczny fakt: To właśnie w Stone Town urodził się Farrokh Bulsara, znany później jako Freddie Mercury, legendarny wokalista zespołu Queen.

Zanzibar

Pożegnanie z Afryką

Ostatni dzień naszej afrykańskiej przygody spędziliśmy na spacerze po Nairobi i zakupie pamiątek. Zanzibar okazał się idealnym miejscem na relaks po trudach wspinaczki na Kilimandżaro – połączenie rajskich plaż, bogatej historii i wyśmienitej kuchni tworzy niezapomniane wrażenia.

Podsumowując: Zanzibar to znacznie więcej niż tylko piękne plaże. To miejsce, gdzie splatają się wpływy afrykańskie, arabskie i europejskie, tworząc unikalną kulturę i atmosferę. Choć niektóre atrakcje turystyczne mogą rozczarować (jak w przypadku delfinów), to samo doświadczenie pobytu na tej magicznej wyspie pozostaje niezapomniane.