Nairobi: Bramą do Afrykańskiej Przygody

Nasza wyprawa do Kenii i Tanzanii rozpoczęła się nieco przypadkowo, dzięki promocyjnej ofercie szwajcarskich linii lotniczych. Bilet do Nairobi przez Zurych kosztował zaledwie 2000 zł, choć miał jedną wadę – konieczność spędzenia całej nocy na lotnisku w Zurychu. Warto dodać, że Nairobi, założone w 1899 roku jako stacja kolejowa na linii Mombasa-Uganda, w ciągu zaledwie wieku przekształciło się w tętniącą życiem metropolię z ponad 4-milionową populacją.

Safari cooking

Po wylądowaniu w Nairobi około godziny 20.00, spotkała nas pierwsza niespodzianka. Przy opłacie za wizę okazało się, że część naszych dolarów miała „zbyt stare” numery serii – urzędniczka nie chciała przyjąć banknotu 50 USD z serii 1993. Ciekawostka: Kenia wprowadziła tę restrykcję po fali fałszywych banknotów, które zalewały kraj w latach 90. W Tanzanii problem nie występuje, co pokazuje różnice w polityce monetarnej między sąsiadującymi krajami. Ostatecznie urzędniczka ustąpiła po naszych naleganiach, ale ostrzegła, że możemy mieć problemy z wymianą – i miała rację.

Nosorożec w rezerwacie
Rhino

Z lotniska udaliśmy się taksówką (25 USD, około 2 godziny jazdy) do Hostelu Flora, prowadzonego przez zakonnice. To oaza spokoju w gwarnej stolicy – czysto, schludnie i bezpiecznie. Nocleg zarezerwowaliśmy mailowo (florah@wananchi.com) bez przedpłaty za 40 USD za pokój z pełnym wyżywieniem. Choć pierwsza noc była spokojna, obudziłem się około 3 nad ranem – efekt jet lagu lub może podświadomego podekscytowania nadchodzącą przygodą.

Organizacja safari

Pierwszy dzień w Nairobi poświęciliśmy na organizację safari. Warto wiedzieć, że słowo „safari” pochodzi z suahili i pierwotnie oznaczało po prostu „podróż”. W epoce kolonialnej termin nabrał znaczenia kojarzonego z polowaniami, a dziś oznacza obserwację dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku.

Buffalo

Odwiedziliśmy kilka agencji turystycznych, gdzie ceny wahały się od 100 do 120 USD za dzień safari z noclegami na kempingach. W końcu trafiliśmy do agencji Savuka, gdzie po długich negocjacjach zawarliśmy kompleksową umowę obejmującą:

  • Safari: 3 dni w Masai Mara (najsłynniejszy park Kenii, gdzie co roku odbywa się Wielka Migracja), 2 dni w Nakuru (słynnym z różowych flamingów) i 2 dni w Arushy
  • Kilimandżaro: 6-dniowy trekking na najwyższy szczyt Afryki (5895 m n.p.m.)
  • Transport z Kenii do Tanzanii
  • Loty z Arushy do Zanzibaru i z Zanzibaru do Nairobi

Udało nam się wynegocjować cenę 105 USD za dzień (bez lotów i transferu Kenia-Tanzania). Z perspektywy czasu oceniamy, że przepłaciliśmy około 100 USD, ale większym problemem okazała się nierzetelność agencji, która przysporzyła nam wielu stresów podczas podróży. Uwaga dla czytelników: Savuka Travel nie jest godna polecenia!

Eland

Pierwsze wrażenia z Nairobi

Początkowe obawy o bezpieczeństwo w Nairobi szybko minęły. Stolica Kenii, nazywana „Zielonym Miastem w Słońcu”, rzeczywiście ma szerokie ulice obsadzone drzewami. Ciekawostka: Nairobi jest jedyną stolicą na świecie z parkiem narodowym (Nairobi National Park) w granicach miasta!

Spacerując, trafiliśmy na dwa tętniące życiem parki, kontrastujące z chaotycznym ruchem ulicznym. Nairobi to młode miasto (średnia wieku to zaledwie 21 lat!), hałaśliwe i pełne energii, ale pozbawione typowych atrakcji turystycznych. Jego największą zaletą jest możliwość zaopatrzenia się w pamiątki – od tradycyjnych masek po biżuterię z kenijskich kamieni.

Hipopotamy w rzece
Hippo

W kolejnych częściach relacji opowiemy o niezapomnianych przeżyciach w Masai Mara, wspinaczce na Kilimandżaro i rajskich plażach Zanzibaru. Nairobi okazało się być jedynie punktem startowym naszej prawdziwej afrykańskiej przygody!