Zaryzykuję stwierdzenie: Bali to najbardziej rozpoznawalna i jedna z najbardziej pożądanych przez masowego turystę destynacji Azji Południowo-Wschodniej. W mediach wciąż funkcjonuje jako raj na ziemi, jednak rzeczywistość jest dużo bardziej złożona. Wyspa od lat zmaga się z problemami przeludnienia, degradacji środowiska i utraty autentyczności.
Pierwsze kroki na Bali stawiamy w Kucie – miejscu, które kiedyś było mekką surferów, a dziś przypomina raczej centrum zakupowe i imprezowe. Zakorkowane ulice, tłumy turystów, hałas i wszechobecne śmieci to codzienność tej części wyspy. Za taksówkę z lotniska do Kuty płacimy 40k IDR. Kuta jest symbolem przemian, jakie zaszły na Bali pod wpływem masowej turystyki – to tu najlepiej widać kontrast między dawnym spokojem a współczesnym zgiełkiem.

Znacznie przyjemniejszy klimat panuje w Ubud – kulturalnym sercu wyspy, choć i tu korki i ceny rosną z roku na rok. Miasto oferuje mnóstwo kafejek i hoteli na każdą kieszeń, ale najdrożej jest w okolicach ulicy Monkey Forest. Wystarczy jednak zejść kilkadziesiąt metrów w bok, by ceny spadły nawet o 30%. Ubud słynie z galerii sztuki, warsztatów batiku i tradycyjnych przedstawień balijskich. W Monkey Forest, tropikalnym lesie położonym w centrum miasta, można spotkać stada makaków i zobaczyć kilka świątyń hinduistycznych. To miejsce jest symbolem harmonii między ludźmi a naturą, choć i tu turystyka odciska swoje piętno.
Wieczorem wybieramy się na słynny balijski spektakl Kecak – widowisko z udziałem kilkudziesięciu tancerzy i chóru, które opowiada fragmenty Ramajany. To jedno z najbardziej znanych przedstawień na Bali, będące połączeniem teatru, tańca i tradycyjnej muzyki. Po spektaklu degustujemy lokalne ryżowe wino w Dewo Warung – niewielkiej knajpce, gdzie posiłki i napoje są smaczne i wciąż w przystępnych cenach.

Rano ruszamy na trekking przez okoliczne pola ryżowe. Choć te na Bali są dziś często wypierane przez hotele i wille, wciąż można znaleźć miejsca, gdzie tradycyjny system nawadniania subak działa zgodnie z filozofią harmonii między człowiekiem, naturą i światem duchowym. Niestety, nadmierna turystyka powoduje, że coraz więcej pól zamienia się w inwestycje deweloperskie, a dostęp do wody dla mieszkańców jest coraz trudniejszy.
Na lokalnym bazarze można kupić te same obrazy, rzeźby i batiki, które w galeriach kosztują kilkukrotnie więcej. Targowanie się to tutaj codzienność, a zakupy na bazarze pozwalają poczuć autentyczny klimat wyspy.

Wynajętym autem (350k IDR) ruszamy na zwiedzanie okolic Ubudu. Bali, choć niewielka, kryje wiele zabytków i świętych miejsc: Goa Gajah (Jaskinia Słonia), Yeh Pulu, Gunung Kawi, Pura Kehen w Bangli czy pałac w Klungkung. Każde z nich opowiada historię wyspy, jej religii i dawnych królestw. Warto spróbować najdroższej kawy świata – kopi luwak, produkowanej tradycyjnie na Sumatrze i Bali, której kilogram kosztuje nawet 450 USD.
Bali nie jest już tym samym rajem, co kiedyś. Z powodu nadmiernej turystyki wyspa znalazła się na liście miejsc, które w 2025 roku lepiej omijać – z powodu przeludnienia, problemów z odpadami i utraty autentyczności kulturowej. Jednak wciąż można tu znaleźć miejsca pełne magii, szczególnie poza głównymi szlakami. Warto szukać autentyczności i szanować lokalną kulturę oraz środowisko.
Dodaj komentarz