Ostatnie dni w Gwatemali spędzamy na Pacyfikiem. W zasadzie do wyboru są dwie miejscowości El Paradon i Montericco. Zdecydowaliśmy się na tą pierwszą. Do El Paradon jedziemy autobusem za Antigua. Dystans to ok 100 km. Na miejscu jest dość dużo miejsc do nocowania. Niestety w weekendy i święta może być trudno ze znalezieniem noclegu. El Paradon czy Montericco są bardzo popularne wśród mieszkańców stolicy Gwatemali.
W hostelach dominuje młodzież rożnych krajów. Na ogół młodzi ludzie korzystają z życia na tzw 'year gap’. Osobom starszym raczej nie polecam imprezowni w hostelach na nocleg. Znaleźliśmy nocleg u Włocha, który na bardzo zadbanym terenie miał kilka domków krytych strzecha z hamakami na zewnątrz. Na terenie posesji był również mały basen. Do morza mieliśmy ok 10 minut spacerkiem. Za domek zapłaciliśmy Q350 za dobę. Warunki super. Nad morzem jest jednak sporo komarów i muszek puri puri. Koniecznie należy wybierać nocleg z moskitierą i zabrać preparat przeciw komarom z co najmniej 50% Deet.
W El Paradon jest sporo restauracji. Jednak nad Pacyfikiem wcale nie jest łatwo znaleźć restauracja z owocami morza czy rybami. Dużo łatwiej z hamburgerami. Ceny śniadań zaczynały się od Q30, a obiadów od Q80. Bardzo polecam orzechy kokosowe, które można bardzo tanio (od Q7) kupić od gospodarzy.
El Paradon to mekka dla wielbicieli surfowania na desce. Fale są ogromne. Miałem wielką frajdę pływając wśród fal. Niestety prądy są bardzo silne i lepiej nie wchodzić w głeboką wodę, bo może być bardzo trudno lub wręcz niemożliwe wrócić do brzegu. Ale przy zachowaniu ostrożności zabawa z falami jest wspaniała. Jeśli ktoś chce spróbować sił z deską to jest sporo szkółek, które oferują po przystępnych cenach lekcje pływania z deską. Doświadczeni surferzy bez problemu wypożycza deskę.
Plaża w El Paradon ma czarny piasek. W ciągu dnia należy chodzić po plaży w klapkach, bo czarny piasek bardzo się nagrzewa od słońca. Można poparzyć stopy.
Oczywiście nie można zapominać o olejku z dużym filtrem przeciwsłonecznym.
Dodaj komentarz