Targ w Otavalo – barwna mozaika kultury andyjskiej

Ostatni dzień naszej ekwadorskiej przygody rozpoczęliśmy przed świtem – o 4:30 wyruszyliśmy z Baños do Quito, a stamtąd do słynnego Otavalo. To właśnie tutaj, w sercu andyjskiego regionu Imbabura, co sobota rozgrywa się jeden z najbardziej kolorowych spektakli w Ameryce Południowej.

Historyczna ciekawostka: Targ w Otavalo ma korzenie sięgające czasów preinkaskich. Miejscowi Indianie Kichwa od wieków handlowali tu wełną, tkaninami i żywnością. Dziś to największy targ indiański w Andach, odwiedzany przez turystów z całego świata.

Choć lokalna tradycja nakazuje przybyć na targ o świcie (gdy odbywa się prawdziwy, autentyczny handel między mieszkańcami wiosek), my dotarliśmy dopiero około południa. Zamiast targu zwierząt i produktów spożywczych, zobaczyliśmy już tylko turystyczną wersję – ale i tak robiącą ogromne wrażenie.

Tradycyjnie ubrana kobieta na targu w Otavalo
Woman of the Otavalo tribe in traditional dress – a living icon of Andean culture

Kolorowy chaos i sztuka targowania

Plaza de Ponchos wyglądała jak wielobarwna mozaika – setki straganów uginających się pod ciężarem ręcznie tkanych poncz, słynnych kapeluszy Panama (które, ciekawostka, wcale nie pochodzą z Panamy, ale właśnie z Ekwadoru!), kolorowych narzut, biżuterii i tradycyjnych instrumentów.

Kulturowa wskazówka: Mieszkańcy Otavalo są dumni ze swoich tradycji. Kobiety noszą białe haftowane bluzki, czarne spódnice i złote naszyjniki, mężczyźni – białe spodnie, ciemne poncza i długie warkocze. To jeden z nielicznych ludów andyjskich, któremu udało się zachować tak silną tożsamość kulturową.

Ceny były przystępne, ale targowanie się to obowiązkowy rytuał. Pamiętajcie – pierwsza cena to zawsze początek negocjacji! Mój rekord? Sweter z wełny alpaki, który udało się kupić za 60% początkowej ceny.

Traditional market in Otavalo

Nie tylko pamiątki

Choć główny plac to królestwo turystów, warto poszperać w bocznych uliczkach. Tam znajdziecie:

  • Stragany z lokalną żywnością – spróbujcie świeżych owoców tagua czy choclo (andyjskiej kukurydzy)
  • Warsztaty tkackie, gdzie na żywo można zobaczyć, jak powstają słynne tkaniny
  • Małe knajpki serwujące tradycyjne dania jak hornado (pieczona wieprzowina) czy locro (zupa ziemniaczana)

Z torbami pełnymi pamiątek (niektórych bardziej, innych mniej praktycznych) wróciliśmy do Quito, żegnając się z magicznym Ekwadorem. Otavalo okazało się idealnym podsumowaniem naszej podróży – barwnym, pełnym życia i autentycznym, mimo komercjalizacji.

Porady praktyczne:

  • Jeśli chcecie zobaczyć autentyczny targ, przyjeżdżajcie przed 7 rano
  • Gotówka to must-have – wiele straganów nie akceptuje kart
  • Uważajcie na jakość „wełny alpaki” – często to zwykła akrylowa podróbka
  • W weekendy targ jest największy, ale też najbardziej zatłoczony